Obiecujący debiut trenerski Anny Zielińskiej
Wyróżniany już kilkakrotnie w posezonowych wyborach jako hodowca i właściciel koni pełnej krwi angielskiej Andrzej Zieliński, twórca osiągającej od kilkunastu lat bardzo dobre wyniki na wyścigach Stadniny Pegaz w Nowej Wronie k. Nasielska, do ubiegłego roku oddawał swe konie do treningu kilku służewieckim szkoleniowcom. W minionym sezonie, wraz z bratem Ryszardem, który przed dwoma laty stał się jego wspólnikiem w wyścigowym interesie, zaczął tworzyć również własną stajnię. Jako trenerka zadebiutowała w niej jego córka Anna.
- Jakie związki miała pani wcześniej z końmi i wyścigami - pytamy Annę Zielińską.
-To dosyć długa historia. Jeżdżę na koniach od 9 roku życia. Przez kilkanaście lat trenowałam skoki przez przeszkody i brałam udział w zawodach. Następnie przez dwa lata pracowałam w stajni Doroty Kałuby, gdzie tata miał swoje pierwsze konie, m. in. Sevena Blue. Potem był epizod u trenera Andrzeja Wojtowicza w Bełżycach, po którym wyjechałam do pracy za granicę. Najpierw z Grzegorzem Witoldem Wróblewskim i Joanną Patejuk do Włoch, gdzie pracowałam na torze w Pizie w stajniach przez 6 lat a potem do Newmarket gdzie przepracowałam tyle samo czasu. Do tej swoistej mekki wyścigowej jechałam już z myślą, żeby nabrać również
doświadczenia, jak się trenuje konie. Stadnina taty w Anna Zielińska z ojcem Andrzejem
międzyczasie rozrastała się, więc brałam pod uwagę, że wcześniej czy później mogę dostać szansę spróbowania swych sił w roli trenerki.
Po powrocie do kraju przez dwa lata pracowałam jeszcze w stajni Andrzeja Walickiego, najbardziej utytułowanego trenera w historii Służewca. To również był bardzo dobra szkoła. Nasze stajnie są blisko siebie, więc mogę na co dzień korzystać z rad pana Andrzeja, jeśli zachodzi taka potrzeba. Egzamin zdałam i licencję trenerską otrzymałam na początku kwietnia br.
- Z iloma końmi zaczynała pani sezon?
siedmioma, ale potem przybyło jeszcze kilka trenowanych wcześniej przez Macieja Janikowskiego: Betti Gold, edator, Pereditta, Dogmat i Pretor.
- Pierwszy przygotowywany przez panią koń, czterolatek Baritone, wyszedł do startu na początku maja i wygrał. Jak smakował ten zwycięski dla pani debiut?
Bardzo. To było naprawdę wspaniałe uczucie. Baritone sprawiał mi tę przyjemność potem jeszcze trzykrotnie. Stał się moim ulubieńcem.
- W sumie pani stajnia zakończyła sezon z bardzo dobrym wynikiem: 10 zwycięstw w 36 startach, co dało najwyższy na Służewcu procent wygranych 27,8 w trenerskim czempionacie. Które konie, oprócz czterokrotnego zwycięzcy Baritone jeszcze się wyróżniły?
Dobrze biegała Betti Gold. Już w moim treningu najpierw była druga w biegu o Nagrodę Novary (I grupa), a następnie wygrała dwie gonitwy z rzędu w III grupie. Dwukrotnie zwyciężyła również Tresura, która zadebiutowała w wieku trzech lat od razu w biegu płotowym. W tej konkurencji odnalazł się też nie spełniający oczekiwań na dystansach płaskich Predator. 10 zwycięstwo odniosła dwulatka Best Line.
Bliska sprawienia sensacji w biegu o Nagrodę Krasne był Pereditta. Po spóźnionym finiszu bardzo krótko przegrała z Nadworną. Dwa wartościowe wyniki osiągnął Dogmat, który późno wyszedł do startu. W pierwszym występie (6 września) był niespodziewanie trzeci w biegu o Nagrodę Korabia, a trzy tygodnie później sprawił jeszcze większą niespodziankę, zajmując także trzecie miejsce w Wielkiej Warszawskiej.
- Ile koni przygotowuje pani do nowego sezonu?
19: pięć starszych: Baritone, Peredittę, Pretora, Dogmata i Dais, pięć przyszłych trzylatków: Best Line, Nafa, a także Heroine, Komodusa i Santa Hernandę, które w wieku dwóch lat nie biegały. Dwulatków mam dziewięć, w tym dwie klacze zakupione w Niemczech, sześć „Ecossów”, m.in. brata Pillara, siostrę Betti Gold i syna wicederbistki z 2008 roku Princess of Leone, oraz po Octoberze półsiostrę Dogmata.
- Ojciec i stryj zainwestowali w nowoczesną karuzelę, która została wybudowana nieopodal pani stajni. Czy to urządzenie jest dużym ułatwieniem w trenowaniu koni?
Oczywiście. Szczególnie w okresie zimy. Najważniejsze, że w tym zamkniętym pomieszczeniu panuje odpowiednia temperatura, a konie chodzą luzem, a nie na uwięzi.
Bardzo dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiał Islander