Minęło sześć lat od czasu, gdy Fazza Al Khalediah - ogier czystej krwi arabskiej trenowany we Wrocławiu przez Michała Borkowskiego - triumfował w gonitwie rangi G1 na francuskim torze Longchamp. Od tamtej pory żaden koń należący do Polaków nie odniósł tak znaczącego sukcesu na tym legendarnym hipodromie. Wszystko zmieniło się w ubiegłą niedzielę, kiedy to 20 października nasza Noir (Mastercraftsman – Diamond Daisy po Shirocco) triumfowała w biegu rangi Listed - Prix Casimir Delamarre, rozgrywanym na dystansie 1800 metrów. Jest to już drugie zwycięstwie Noir na torze Longchamp, pierwsze odniosła kilka tygodni temu w gonitwie handikapowej Qatar Carrus Handicap (Quinte+).
Nerwy ze stali
Tego dnia na torze w Longchamp panowały trudne warunki. Wszystko to za sprawą grząskiego toru (4,7), który jednak odpowiadał Noir. Dżokej Benjamin Marie, już wcześniej triumfujący na klaczy we wrześniu, otrzymał polecenie, by nie finiszować wcześniej niż na 400 metrów przed metą. Noir trzymana była przez cały dystans na końcu stawki, a na prostej finiszowej dżokej zachował zimną krew i stopniowo przyspieszał. Gdy zwycięstwo wydawało się już pewne, od pola zaczęła zbliżać się Zarabanda pod legendarnym dżokejem Christopem Soumillonem, który rzadko przegrywa w bezpośrednich pojedynkach. Na szczęście Marie nie stracił głowy i dzięki efektywnej jeździe córka Mastercraftsmana wygrała o łeb. Była to chwila niesamowitych emocji nie tylko dla nas, właścicieli, ale także dla wszystkich sympatyków wyścigów z Polski, którzy kibicują „rodzimym” wierzchowcom.
Zwycięstwo w doborowym towarzystwie
Noir wygrała kilka tygodni temu na torze Longchamp, startując wówczas w stawce szesnastu koni w handikapie klasy drugiej z serii Quinte+, rozgrywanym na dystansie 2000 metrów - Quatar Prix Carrus. Między innymi ze względu na ten występ notowania naszej podopiecznej w niedzielę 20 października przed gonitwą były dość wysokie. I to pomimo faktu, że na starcie stawiło się aż sześć klaczy od angielskich trenerów. Noir była szóstą grą w gronie dziewięciu klaczy, ale kurs na jej zwycięstwo nie odbiegał mocno od faworytek i wynosił 10:1.
Za Noir druga wpadła na metę Zarabanda, córka wspaniałego Teofilo, dosiadana przez wielkiego Christophe'a Soumillona. Trzecie miejsce zajęła Miss Cantik, która przybiegła już raz jako druga w Listed oraz trzecia w G3. Na czwartym miejscu zameldowała się Molten Rock, zdobywczyni drugiego miejsca w G3 w Niemczech.
Wielki dzień trener Alicji Karkosy
20 października był niezwykłym dniem dla trener Alicji Karkosy nie tylko ze względu na zwycięstwo Noir. Miniona niedziela stanowiła trzecią rocznicę jej pierwszego triumfu w roli szkoleniowca, kiedy to triumfowała w Deauville klacz Mang'Seko, również naszej własności. Noir jest wielką pupilką wciąż młodej na "rynku" trenerskim Alicji Karkosy. Pani trener osobiście dosiada jej na treningach i - jak sama twierdzi - czuła, że córka Mastercraftsmana wywalczy dla niej pierwszy triumf na tym poziomie.
"To na pewno dla nas ważny moment i duża radość, Noir wygrała bowiem dla nas pierwszy wyścig rangi Listed, wcześniej mieliśmy już sukcesy na wyższym poziomie, w gonitwach rangi G3, ale były to drugie miejsca, tym razem jest zwycięstwo. Dla mnie to szczególne wydarzenie, bo dokładnie trzy lata temu, też 20 października, pierwszy wyścig dla mnie jako trenerki wygrała Mang’Seko. Jest to więc szczęśliwa data, bo tym razem po raz pierwszy właśnie 20 października wygrywamy na poziomie Listed. Trudno mówić, że liczyliśmy na zwycięstwo, ale mogę powiedzieć, że jechałam z Noir na Longchamp po status black type. Wierzyłam, że jest to możliwe, bo widziałam jak dobrze klacz się czuje. Często sama jeżdżę na niej na treningach, więc czułam, że będzie dobrze." - to słowa trener Alicji Karkosy przytoczone przez redaktora Roberta Zielińskiego w artykule na strone Trafnews.pl. - " Stan toru w pewnym stopniu wymusił na nas taktykę, dlatego Noir była prowadzona na ostatnim miejscu w dystansie. Nie można było w tych warunkach szarżować, to była już piąta gonitwa, tor był rozkopany. Było sporo klaczy z Anglii, wiedzieliśmy, że oni lubią wyjść na front i dyktować warunki, nie było więc sensu pchać się do przodu, najlepszą opcją był finisz z dalszej pozycji. Benjamin Marie dostał dyspozycje, aby do czterystu metrów przed celownikiem nie ruszać do ataku i dobrze to zrealizował. Oczywiście serce biło mocniej, gdy Zarabanda nachodziła na ostatnich metrach od pola, ale najważniejsze, że udało się wygrać, ona potrzebowała jeszcze z dwa foulee, by wyprzedzić naszą klacz. Tak to jest w wyścigach, czasami się o łeb wygrywa, czasami o łeb przegrywa. Tym razem o łeb wygraliśmy."
Rezygnacja z Wielkiej Warszawskiej
W ubiegłym roku Noir, trenowana już wtedy we Francji, zajęła w Wielkiej Warszawskiej czwarte miejsce, niewiele tracąc do silnych ogierów, w tym derbisty Westminster Moona czy Jolly Jumpera oraz Le Destriera. W tym roku trwały dyskusje na temat tego, czy klacz powinna startować w październiku w Polsce. Tak sytuację opisuje Ryszard Zieliński, współwłaściciel Noir, w rozmowie z Robertem Zielińskim na Trafnews.pl:
"Chciałem żeby Noir biegała w Wielkiej Warszawskiej, która teraz także ma rangę Listed. Myślę, że w takiej formie jak na Longchamp, mogłaby wygrać ten wyścig i zdobyć black type na Służewcu. Ostatecznie jednak została we Francji, tak jak rekomendowali trenerzy. Chciałbym Alicji i Robertowi serdecznie pogratulować tego sukcesu i podziękować za znakomite przygotowanie Noir. Zastanawia mnie tylko dlaczego klacz, która doszła do tak wysokiego poziomu we Francji, miała takie problemy z wynikami na Służewcu, to nie świadczy chyba dobrze o poziomie treningu w Polsce".
Sprawę jeszcze bardziej przybliża menadżer polskiej stajni w Chantilly, Robert Karkosa:
"Od początku twierdziłem, że w tym roku Noir nie powinna biegać w Wielkiej Warszawskiej. Podróże do Polski, 1500 kilometrów w jedną stronę, są męczące dla koni, zwłaszcza klaczy, poza tym dystans 2600 metrów nie jest dla niej najlepszy. Dla Noir optymalny dystans to 1800-2000 metrów, dlatego uparliśmy się z Alą, aby klacz biegała Listed na Longchamp, a nie w Warszawie. Była dość komfortowa sytuacja do podejmowania decyzji, bo w poprzednim wyścigu Noir wygrała na Longchamp handicap Quinte+, zarobiła prawie 40 tysięcy euro, nie było więc żadnej presji. 1800 m to jest koronny dystans dla niej i wszystko zakończyło się sukcesem, klacz ma status black type winner, myślę, że właściciele są zadowoleni z takiego obrotu sprawy."
Noir trafia na aukcję
Jak relacjonuje w swoim artykule na Trafnews.pl Robert Zieliński, zaraz po gonitwie do redakcji portalu zadzwonił Ryszard Zieliński z takimi oto słowami: "Ale numer zrobiliśmy! Na Longchamp to chyba jeszcze żaden koń Polaków nie wygrał wyścigu Listed… Przeżywałem ten finisz Noir tak, że o mało serce nie wyskoczyło mi z piersi. Już dostaję sygnały, że po takim zwycięstwie nasza klacz jest warta na rynku z 200-300 tysięcy euro, mając status black type winner i to zdobyty na tak prestiżowym torze jak Longchamp w Paryżu i w międzynarodowej obsadzie, bo aż 6 klaczy przyjechało z Anglii. Przed laty mieliśmy z bratem Andrzejem i trenerem Adamem Wyrzykiem ofertę sprzedaży naszego derbisty Cacciniego do Australii za prawie milion euro. Wspólnicy wówczas chcieli go sprzedać, ale ja nie i trochę zablokowałem im tę transakcję. Teraz już tego nie zrobię, jeśli będzie oferta na odpowiednim poziomie, to sprzedamy Noir."
W listopadzie odbędzie się aukcja koni w treningu firmy Arquana w Deauville, na którą wystawiona została Noir. Zobaczymy, czy pojawią się oferty, które spełnią nasze oczekiwania. Jeżeli nie - klacz pozostanie w treningu na kolejny sezon albo zostanie matką stadną. Jedno jest w pewne - w tym roku startować w wyścigach już nie będzie.
Noir za zwycięstwo w Prix Casimir Delamarre zarobiła 26 tysięcy euro plus 11 700 euro premii dla koni francuskiej hodowli. We Francji jej suma nagród wynosi już z premiami 101 485 euro. W poprzednich naszych publikacjach podsumowywaliśmy już jej dotychczasową karierę w kraju nad Sekwaną. Ten rok był dla niej wyjątkowy - zajęła trzecie miejsce w lipcu w Chantilly, drugie w sierpniu w Deauville, a w końcu, 15 września, triumfowała na słynnym torze Longchamp w stawce szesnastu koni, wygrywając Qatar Prix Carrus, handikap klasy drugiej rozgrywany na dystansie 2000 metrów. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Bez względu na to, jak potoczą się losy Noir, jednego jesteśmy pewni - niedziela 20 października 2024 roku na długo zapadnie nam w pamięć. Mamy nadzieję, że sukcesy naszej klaczy zachęci polskich właścicieli do próbowania swoich sił za granicą. Wszystko jest możliwe - wystarczy stworzyć koniowi dobre warunki do rozwoju, wierzyć w niego i mieć odrobinę szczęścia. Z niecierpliwością czekamy na to, co przyniesie los. Dziękujemy wszystkim sympatykom Stadniny Pegaz za wspieranie nas i kibicowanie nam. Razem z Wami wypłynęliśmy na międzynarodowe wody i ogromnie cieszymy się, że zwycięstwa naszych podopiecznych sprawiają radość również polskim sympatykom wyścigów. Liczymy, oczywiście, na więcej!