swiat_alydar1 - Stadnina Pegaz

OK
Przejdź do treści

Menu główne:


Alydar był jednym z najlepszych koni wyścigowych na świecie. W 1990 roku został poddany eutanazji w wyniku złamania nogi. Przez długi czas nie było wątpliwości, że miał miejsce nieszczęśliwy wypadek. Okazuje się jednak, że jego śmierć nie była przypadkowa.




TAJEMNICA ŚMIERCI ALYDARA
(1)
 
Był pięknym, dumnym koniem. Potrafił rozpętać w stajni piekło, jeśli nie poświęcano mu wystarczającej uwagi. Jego przestronny boks, wyłożony polakierowanymi, dębowymi deskami, był zawsze tak dokładnie czyszczony, że niemal lśnił. Co dzień kasztanową sierść ogiera wyczesywało przynajmniej dwóch stajennych. Po zabiegach pielęgnacyjnych zawsze zabierany był na swój prywatny padok, po którym mógł szaleć do woli.
 
Wysławił się porywającymi pojedynkami, jakie toczył w 1978 roku ze swoim głównym rywalem, Affirmedem. Hodowcy cenili go jednak nie tylko za waleczność:  Alydar był jednym z najlepszych na świecie reproduktorów - pięćset kilogramów doskonałych genów, które z powodzeniem przekazywał swojemu potomstwu. Co roku na wiosnę hodowcy przyjeżdżali do Calumet Kentucky Farm z koniowozami, w których podróżowały ich najlepsze klacze gotowe do zaźrebienia Alydarem za setki tysięcy dolarów.

 
Niespodziewanie w chłodną listopadową noc 1990 roku wspaniałego ogiera znaleziono stojącego w swoim boksie z prawą tylnią nogą wiszącą na ścięgnie.  J.T. Lundy, zarządzający całym gospodarstwem, powiedział weterynarzom, że Alydar złamał nogę wskutek kopnięcia w drzwi boksu, które potężnym uderzeniem aż wybił z jednego zawiasu.
 
Weterynarzom udało się złożyć kość i wsadzić nogę w gips. Ale parę godzin po operacji Alydar, słysząc rżenie klaczy dochodzące z pobliskich pastwisk, wyjrzał przez okno, zbyt mocno obciążając chorą nogę i tym razem złamał kość udową. Stajenni, którzy stali wtedy przy nim mówili, że trzask kości był przerażający i przypominał wystrzał z pistoletu.
 
Alydar został poddany eutanazji, a jego ciało przeniesiono na cmentarz Calumet, gdzie pochowano go obok innych znakomitych czempionów urodzonych na tej farmie.

 
 
Osiem miesięcy później farma Calumet splajtowała, mając na koncie 127 milionów dolarów długu. Jeśli wierzyć historiom, które wszystkie sportowe gazety w kraju publikowały na pierwszych stronach, farma nie mogła spłacać ogromnych rachunków i kredytów bankowych bez milionowych dochodów, jakie przynosiły jej stanówki Alydarem. Calumet znajdowało się w tak złej sytuacji, że sprzedało wszystkie konie i sprzęt na aukcjach.
 
 
Końskie środowisko było zdruzgotane i wciąż nie mogło uwierzyć w to, co spotkało Alydara i jego farmę. Mówiono między sobą o dziwnych zbiegach okoliczności związanych ze śmiercią konia. Dla przykładu koniuszy z jego stajni oświadczył, że przez te wszystkie lata, w czasie których pracował na farmie, nie przypominał sobie, żeby ogier kopnął kiedykolwiek coś tak mocno, by wyrządzić sobie lub komuś jakąkolwiek krzywdę. Ludziom trudno było również pojąć, żeby koń, choćby nie wiadomo jak silny, dał radę kopnąć solidne dębowe drzwi tak mocno, że wypadły one z zawiasów. A w końcu najdziwniejsze dla każdego było to, że nie podjęto żadnego oficjalnego śledztwa w tej sprawie.
 
Każdy, kto przebywa na co dzień z końmi wie, że zwierzęta te potrafią być nieprzewidywalne i porywcze, ale jednocześnie są niezwykle delikatne i kruche, narażone zewsząd na wypadki. I przez lata nie było wątpliwości, że śmierć Alydara należała do jednego z takich wypadków, na które nic nie można poradzić.

 
 
I w tym miejscu nasza historia się zatrzymuje, aż do pewnego popołudnia 1996 roku, w którym młoda asystentka amerykańskiego prokuratora w Houston siedziała w swoim biurze i przeglądała akta. Asystentka miała na imię Julia Hyman (obecnie Tomala, po mężu) i nie wiedziała nic o wyścigach konnych. Spędzała dni na badaniu jednej z najgorszych afer finansowych w historii Ameryki, którą były masowe upadki setek teksańskich instytucji finansowych. W swojej pracy miała za zadanie odkrywać wszelkie oszustwa i fałszerstwa, których nigdy w jej kraju nie brakowało.
 
Tego dnia Tomala studiowała dokumenty dotyczące First National City Bank Of Houston, szukając dowodów oszustwa, które niewątpliwie zostało popełnione. Zatrzymała się na dokumencie, gdzie wspomniane zostało o Calumet Farm. Chwilę później trafiła na dokument, w którym znalazła imię Alydara.
 
 
W tamtym czasie Tomala była elegancką kobietą o bujnych, czarnych włosach, ubierającą się w stylowe, ciemne stroje i nie miała pojęcia o końskiej branży. Nigdy nie była na torze wyścigowym, nigdy nawet nie zobaczyła żadnej gonitwy. Jednak latem 1997 roku postanowiła rozpocząć swą podróż po Kentucky, w czasie której niezmordowanie zbierała informacje o Alydarze. Towarzyszył jej debiutujący agent FBI, Rob Foster, sprowadzony niemalże prosto z college'u, który nigdy nie prowadził śledztwa w terenie i również nie miał zielonego pojęcia o wyścigach konnych.
 
 
W środowisku hodowców szybko rozeszła się wieść o tym, że dwie osoby z zewnątrz próbują mieszać się do nie swoich spraw. Tomalę i Fostera widziano w byłej stajni Alydara w Calumet, w klinice weterynaryjnej, a nawet na placu budowy, gdzie jako robotnik zatrudnił się były pracownik farmy.
 
Ludzie zastanawiali się, jakie nowe fakty może odkryć ta dwójka? I jakie to wszystko w ogóle ma znaczenie, skoro minęło tyle lat?
 
Nie miałoby to faktycznie żadnego znaczenia, gdyby nie październik 2000 roku, kiedy to Tomala w końcu ujawniła, co robiła przez te trzy lata. Stanęła przed sądem i oznajmiła, że śmierć Alydara nie była przypadkowa. Według niej w 1990 roku doszło do morderstwa.

 
 
Historia Alydara to prawdziwa saga o chciwości, oszustwie i okrucieństwie, w które nie uwierzyłby nawet sam Francis Dick, piszący wciąż świetnie sprzedające się kryminały o wyścigach konnych. "To historia pełna krwi, pieniędzy, skandali i intryg, ze wspaniałym koniem w samym jej centrum" - powiedział Allen Goodling, jeden z wielu prawników zaangażowanych sprawę śmierci Alydara. - "Czego więcej potrzeba?"
 
 
Na początku lat sześćdziesiątych jedno z wnucząt Lucille, jej imienniczka Lucille "Cindy" Wright postanowiła, że chce w przyszłości przejąć Calumet Farm. W wieku szesnastu lat podjęła decyzję o poślubieniu głośnego chłopaka, którego jedynym zainteresowaniem były samochodowe wyścigi po wiejskich dróżkach przebiegających przez farmę. J.T. Lundy, 21-letni syn farmera, który dzierżawił kawałek ziemi w sąsiednim hrabstwie, był prawdziwym outsiderem ubierającym się ciągle w starte ubrania robocze, nie potrafiącym wypowiedzieć zdania bez jednego przekleństwa. Z głową wielkości pompy benzynowej i z nosem przypominającym klucz francuski wyglądał na, kolokwialnie mówiąc, zwykłego prostaka. Jak to powiedział jeden z jego znajomych, wielkim wydarzeniem dla Lundy'ego były wieczory, w czasie których siedział przed telewizorem, objadał się wołowiną i oglądał powtórki "Książąt Hazardu".
 

Ale pod tą prostą osobowością krył się człowiek o niezwykłej ambicji. Lundy często mówił swoim przyjaciołom, że jego marzeniem jest przejąć i rozkręcić Calumet Farm. Niektórzy pamiętali nawet, jak chwalił się, że poślubi młodziutką Cindy Wright po to, by dostać się w kręgi rodziny i objąć farmę. Bądź co bądź, dokonał właściwego wyboru. Ci, co znali Cindy, mówili, że nie należała ona do towarzyskich dziewczyn. "Nie lubiła tych wszystkich głośnych imprez" - mówi krewny Lundy'ego. - "Preferowała towarzystwo wiejskich chłopców, mówiących wszystko prosto z mostu, a nie młodych mężczyzn wywodzących się z rodzin lexingtońskich arystokratów."
Lundy był więc dla niej ideałem.

 
 
Po ślubie Lundy kupił małą farmę i rozpoczął własną hodowlę koni wyścigowych, prawdopodobnie po to, by pokazać Cindy i jej rodzinie, że nadaje się na zarządcę Calumet Farm. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych farma ta prowadzona była twardą ręką przez starą Lucille Wright Markey. Mimo, że kobieta zbliżała się do osiemdziesiątki, wierzyła, że może wyhodować jeszcze jednego zwycięzcę Kentucky Derby. W 1976 roku zatrudniła znakomitego młodego trenera Johna Veitcha, który zaczął doglądać roczniaka o imieniu Alydar.
 
 

Wczesną wiosną 1978 roku Lucille Markey patrzyła z trybun, jak Alydar wygrywa Blue Grass Stakes. Następnie patrzyła jak ściga się w gonitwach Kentucky Derby, Preakness Stakes i Belmont Stakes, tocząc pojedynki z innym wspaniałym koniem wyścigowym, Affirmedem. Pojedynki, o których do teraz mówi się, że były to najpiękniejsze walki w całej historii wyścigów konnych. Konie dosłownie walczyły między sobą, łeb w łeb, oko w oko, waląc kopytami z całych sił na ostatniej prostej. Ich pojedynek w Belmont Stakes, gdzie walczyli dosłownie do końca i Affirmed wygrał o łeb, na zawsze pozostał w pamięci kibiców.
 
Niestety, Alydar zawsze był drugi, nawet jeśli przegrywał na celowniku o parę centymetrów. Jednak kiedy obydwa ogiery zakończyły karierę i wróciły do rodzimych stadnin, to Alydara chętniej odwiedzano. W hodowli koni pełnej krwi angielskiej nigdy nie wiadomo, który ogier, bez względu na swoje pochodzenie, będzie w stanie spłodzić udane potomstwo i zapoczątkować nowe wyścigowe pokolenie. Ten biznes jest nieprzewidywalny i opiera się tak naprawdę prawie wyłącznie na szczęściu. Więc kiedy pierwsze potomstwo Alydara okazało się być silnymi, twardo stapiającymi po ziemi źrebakami o ładnym ruchu, szybko rozeszła się fama o tym, że sławny koń zdobywający w wyścigach srebro, posiada geny cenne niczym złoto.
 
 

Początkowo stanówka Alydarem kosztowała 40 tysięcy dolarów.  J.T. Lundy powiedział teściom, że Calumet Farm traci wielką szansę na zarobienie milionów, kryjąc Alydarem za tak niską cenę. Jego przesłanie było jasne: Calumet potrzebuje nowego kierownika. A kto inny nadał by się do kierowania farmą jak nie on sam? Bez wątpienia był dobrym pracownikiem, który umiał na koniach zarabiać. Mówiło się, że w tamtym czasie mała farma Lundy’ego była warta kilka milionów dolarów.

 
 
Lucille Markey gardziła ambitnym synem farmera. Nie pozwalała Lundy’emu mieszać się do jej hodowli, próbowała nawet powstrzymywać go od odwiedzania Calumet, co tylko zwiększyło determinację zięcia do przejęcia jej królestwa. Po wyścigowym światku krążyła historia o tym, że Lundy co dzień uprawia jogging, by pozostać w dobrej formie i przeżyć swoją długowieczną teściową. „Lundy był kimś, kto od urodzenia zajmował niższy szczebel drabiny społecznej - mówi Gary Matthews, były księgowy Calumet Farm. - I zapragnął dostać się na samą górę, by pokazać, że każdy może to zrobić”.
 
 



Lundy dostał swoją szansę 24 lipca 1982 roku, kiedy Lucille Markey umarła w wieku 85 lat. Wkrótce potem, spadkobiercy Calumet Farm ogłosili podpisanie umowy z 41-letnim J.T. Lundy’m, przyznając mu „pełne prawo do swobodnego zarządzania farmą”. W ten sposób prosty wiejski chłopak został lordem. Niemal natychmiast Lundy zrobił z Calumet Farm prawdziwe królestwo. Kazał pracownikom zainstalować żelazną bramę naprzeciwko głównego wejścia, jakby dawał światu znać, że Calumet Farm ma nowego pana, któremu lepiej nie wchodzić w drogę.  Zbudował wspaniałą klinikę weterynaryjną z bieżniami i basenami do rekonwalescencji koni. Stworzył pięć torów treningowych i kupił nowe ogiery czołowe oraz konie wyścigowe, a wszystko to w nadziei, że Calumet Farm odzyska dawną chwałę i sławę.

Lundy tak śpieszył się, żeby zrealizować swoje plany, że w 1983 roku zaciągnął kredyt na ponad trzynaście milionów dolarów. Bank prawdopodobnie nie martwił się o to, czy Lundy odda pożyczone pieniądze. Farma po krótkim czasie nie miała już żadnego długu. Co więcej, wkrótce Lundy podniósł cenę stanówki Alydarem do 250 tysięcy dolarów. Dokonał też czegoś, o czym nikt nigdy z branży wyścigowej nie słyszał. Zaczął sprzedawać coś, co nazywał „prawami do życia każdego ogiera”. Za 2,5 miliona dolarów właściciel mógł wysyłać jedną ze swoich klaczy co roku pod Alydara tak długo, jak długo ogier ten będzie w stanie się rozmnażać.

część   >> 2
 
Copyright 2016. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego