swiat_Tesio_Pisane w galopie_cz_13 - Stadnina Pegaz

OK
Przejdź do treści

Menu główne:

Zapraszamy Was do zapoznania się z trzynastą częścią przetłumaczonej przez Małgorzatę Caprari książki autorstwa Federico Tesio pod tytułem "Pisane w galopie". Federico Tesio to legendarny włoski hodowca koni pełnej krwi, żyjący i działający w latach 1869-1954. Okrzyknięty został mianem geniusza i najlepszego hodowcy wszech czasów. Jego spuścizna hodowlana płynie we krwi niemal każdego współczesnego konia wyścigowego. Śledźcie naszą stronę, bowiem pojawiać się na niej będą kolejne odsłony twórczości tego wybitnego znawcy folblutów.

FEDERICO TESIO
Pisane w galopie
część 13





TORY WYŚCIGOWE

NAJWAŻNIEJSZE  TORY  WYŚCIGOWE  WŁOCH

Najstarszym torem wyścigowym, już nie używanym, jest Corso w Rzymie.
W roku 1465 papież Paweł II z okazji karnawału urządził wyścigi wzdłuż ulicy via Flamina, na przestrzeni od Piazza del Popolo do Piazza Venezia, która to droga odtąd była nazywana via del Corso (ulica wyścigowa).

Na dźwięk dzwonów na Kapitolu papież udawał się do Palazzo Venezia, aby obejrzeć finisz gonitwy koni berberyjskich.
1500 metrów w linii prostej, bez obciążenia i bez jeźdźca !!!
Nie można wyobrazić sobie bardziej klasycznej gonitwy jako eksperymentu naukowego.
Wyścigi te nazywały się corse dei Berberi, czyli „gonitwami Berberów”, trenerzy zaś nosili miano „barbareschi” , ponieważ uczestniczyły w tych gonitwach konie berberyjskie, a uważano je za szybsze od koni arabskich.
I tak w Stud-Book, na początku rasy koni pełnej krwi, znajdujemy imiona wielu słynnych ogierów berberyjskich, a przede wszystkim imię słynnego Godolphina-Barba, które to imię znajdziemy powtórzone setki razy we wszystkich pochodzeniach. Nie jest wykluczone, że bracia przodków Godolphina-Barba, biegali w rzymskich gonitwach od roku 1465.
Z czasem wyścig ten zmienił się w farsę karnawałową, a z Berberów została tylko sama nazwa.

TOR  CASCINE (FLORENCJA)

The Lucky Baronet czyli „szczęśliwy baronet” - tak potocznie nazywano Sir Joseph Hawley’a.
W wieku 17 lat, odziedziczył fortunę i tytuł.
W wieku 22 lat, odbywał swym jachtem wycieczkę po Morzu Śródziemnym.
W wieku 25 lat, zszedł na ląd w Livorno i osiadł we Florencji, aby dać upust swemu zamiłowaniu do sztuk pięknych.

We Florencji gonitwy rozgrywano na torze Cascine.
Sir Joseph zaczął interesować się wyścigami głównie za sprawą jednego z przyjaciół, J.M.Stanley’a. Sprowadzili oni na spółkę kilka koni pełnej krwi z Anglii.
Barwami stajennymi Hawleya były wiśniowa kurtka i czarna czapka.
Szybko okazało się, że baronet ma naturę zagorzałego gracza.
W tamtych czasach palmę pierwszeństwa na torze Cascine dzierżyły konie i murzyński dżokej księcia Poniatowskiego.
„The Lucky Baronet” założył się o tysiąc funtów, że na dystansie 2400 m i pod tą samą wagą, ogra każdego z koni Poniatowskiego swym koniem zaprzęgowym.
W dzień meczu Sir Joseph przybył na tor powożąc wspaniałym poczwórnym zaprzęgiem.
Odprzęgł jednego z koni, osiodłał go, wsadził w siodło dżokeja i wygrał łatwo.
Zwycięzcą był jeden z importowanych z Anglii koni pełnej krwi, przyuczony także i do chodzenia w zaprzęgu.
Widziałem we Florencji obraz, który przedstawiał to wydarzenie.
Tego typu eksperymenty skłoniły Sir Josepha Hawleya do spróbowania szczęścia w większych przedsięwzięciach i większych zakładach Turfu angielskiego.
Wrócił więc do Londynu, założył stajnię wyścigową i wygrał :
Oaks - klaczą Miami, w 1847 r.
oraz Derby ogierami :
Teddington, w 1851 r.,
Beadsman, w 1858 r.,
Musjid, w 1859 r.
i Blue Gown, w 1868 r.
zawsze inkasując ogromne sumy wygrane w zakładach.
Z tego powodu nazywano go The Lucky Baronet.

Tor wyścigowy Cascine przyczynił się, choć pośrednio, do wielkich sukcesów odniesionych w Anglii przez kawalera Ginistrellego, dziwaka zakochanego w koniach wyścigowych.
Hodował on konie u stóp Wezuwiusza, nieopodal Portici.
Tam też urodziła się ( z bardzo skromnych rodziców : Heir at Law i Verbena ) klacz, której nadano imię Star of Portici. Rosła piękna i zgrabna, aż stała się faworytką swego hodowcy i zarazem trenera, który wierzył, że zostanie ona bohaterką wielkich wyścigów.
Z tego powodu została przewieziona do Florencji, aby pobiec na torze Cascine w Premio dell’Arno, jednej z najważniejszych gonitw owych czasów.
Z opowiadań, bardzo chaotycznych i patetycznych, starego Ginistrellego, nie zdołałem nigdy dokładnie zrozumieć co się właściwie stało.
Klacz wygrała... ale została chyba zdyskwalifikowana...
Nie wiem tego dokładnie i nie wiem nawet z jakiego powodu.
Pewnym jest natomiast, że Ginistrelli uznał werdykt ten za krzywdzący i niesprawiedliwy, i obraziwszy się głęboko, wyemigrował wraz ze swymi końmi do Anglii. Zaczął hodować konie we mgłach Newmarket używając klaczy, które zmagazynowały w swych komórkach słońce Włoch i chemiczną energię gleby wezuwiańskiej.
Star of Portici ze St. Simonem dała klacz Signorinę, jedną z prawdziwych gwiazd końskiego firmamentu, której udało się w Lancashire Plate przyćmić taką gwiazdę jak Orme.
Od tego dnia Ginistrelli zdecydował przenieść swe łóżko na parter, do pokoju przyległego do stajni w której stała jego wychowanka i wybić w ściance okienko komunikacyjne.
Signorina z Best Manem dała ogiera Signorino, trzeciego w wygranym przez Cicero Derby w 1905 roku, importowanego zresztą później do Włoch, a ze skromnym Chaleureux dała klacz Signorinettę, zwycięzczynię w Derby i Oaks, jedną z nielicznych klaczy, którym w historii turfu udało się takie przedsięwzięcie.
Tak to kawaler Ginistrelli stał się sławny.
Tor Cascine, dając mu kopniaka, wysłał go na podbój Imperium.

AGNANO

Na dnie krateru wulkanicznego było jezioro.
Jezioro wyschło i jego miejsce zajęła łąka.
Teraz ciągną się tam trybuny, kanat i celownik.
Tor jest raczej elastyczny o regularnych kształtach.
Konie pełnej krwi biegają, Neapolitańczycy mają rozrywkę, ponieważ  już od czasów Wielkiej Grecji mają we krwi zamiłowanie do koni wyścigowych.


CAPANELLE

Jest to jedyny tor włoski wyznaczony na sposób angielski, tj. ze wzniesieniami i obniżeniami terenu według naturalnego ukształtowania podrzymskiej wsi.
2400 metrów Derby przebiega w połowie po zjeździe a w połowie po terenie płaskim.
To piękny przebieg ale nie próba wytrzymałości.
Ukształtowanie podłoża jest bardzo niekorzystne.
Kiedy pada, kopyta końskie zapadają się niczym w mazi, kiedy jest susza w nawierzchni pojawiają się tnące kawałki marmuru, a kiedy tor namoknie staje się śliski jak mydło.
Zawsze brakowało odpowiedniej dyrekcji technicznej.
Tor Capanelle mógłby stać się prawdziwie dobry w ciągu dziesięciu lat przy pomocy pieniędzy, którymi odpowiednio gospodarowałby zarządzający torem prawdziwie kompetentny a nie tylko posiadający kwalifikacje polityczne.
Niegdyś Derby biegało się na starym torze, teraz odpowiednio powiększonym i zmodernizowanym.
W środku toru gospody rozkładały swoje namioty.
Kelnerzy nosili czapki-dżokejki w barwach ich faworytów.
Ludek okoliczny przybywał z Rzymu i pobliskich wzgórz aby zjeść spaghetti i pieczeń wieprzową oraz pić wino Castelli Romani na tym samym polu, na którym walczyli niegdyś Horacjusze i Kurjusze.
Jeśli była ładna pogoda nocą tańczyło się przed wyludnionymi trybunami, a później różnymi sposobami wracało się do domu.
Wydaje się, że to widok ze sztychu Pinellego.
Jakiś snob powiedział któregoś wieczoru w Klubie Myśliwskim, że to błazeństwo, a dwóch ramoli mu przytaknęło.
Lecz nikomu nie przyszło do głowy, że w rzeczywistości błazen Pulcinella to wielki filozof, który napewno stwierdziłby, że Derby powinno być uważane za dzień świąteczny.
Jednak w międzyczasie plebs został wypędzony ze środka toru i odesłany do kąta, niczym niesforny uczniak.
Papieże, którzy jako pierwsi ustanowili wyścigi płaskie w 1465 roku, jako rozrywkę dla ludu, nigdy by go stąd nie wyrzucili.
Wróćmy więc wraz z ludem na środek toru zjeść kawałek pieczeni wieprzowej.

CIAMPINO

Tor, aby móc liczyć na dużą ilość startujących koni, powinien znajdować się niedaleko od dużego centrum treningowego i od torów roboczych.
We Włoszech tylko tory w Rzymie, Mediolanie i Pizie spełniają ten warunek.
W Rzymie bardzo bliski tor w Ciampino ma te same zalety i wady co tor wyścigowy.
Jednocześnie pierwsza pomoc w nagłych wypadkach dość szwankuje, ale to nie ma znaczenia dla impresariów, ponieważ w stolicy można otrzymać rozgrzeszenie jeszcze przed popełnieniem grzechu.

PIZA

Jockey Club, na mocy przywileju królewskiego, użytkuje świetne tory robocze i nieduży hipodrom w San Rossore nieopodal Pizy.
Przez wiele lat, w wiosennym klimacie pizańskiej zimy, wzdłuż alei Pinety galopowali najwybitniejsi reprezentanci włoskiego Turfu.
Lecz teraz biega się cały rok w Rzymie i w Mediolanie a wielkie stajnie zdradziły Pizę dla mgieł Północy i niebezpiecznych terenów okolic Rzymu.

MEDIOLAN

W czasach austriackich wyścigi odbywały się na tzw. Piazza d’Armi, gdzie dziś znajduje się park. Trybunę stanowił zewnętrzny taras tzw. Areny.
Mediolan jest miastem, które najbardziej przyczyniło się do doskonalenia rasy pełnej krwi angielskiej we Włoszech.
Po fakcie zapomina się szybko o zapale pionierów. Ale ich dzieła pozostają, choć często zapomina się o samych twórcach.
Wielu możnych, wielu sklepikarzy i cały lud Mediolanu przyczyniło się do zbudowania San Siro, torów roboczych i ustanowienia wielkich gonitw.
Dziś stare tory już nie wystarczają, ponieważ niepomiernie wzrosła liczba koni.
Dziś nie wystarczają już nagrody, ponieważ wzrosły niepomiernie koszty.
Uwagi techniczne:
2400 metrów na tym torze to wyścig regularny i bardzo surowy.
Nawierzchnia jest niezła, jeśli jest świeża, kiedy nie pada i jeśli tor nie został zbyt obficie polany wodą.
Jednak ilość gonitw zawsze przekracza możliwości toru.

Tory robocze Trenno i Maura
W Trenno nawierzchnia jest gorsza niż w San Siro.
Tory są dobrze wyznaczone lecz niewystarczające.
W Maurze nawierzchnia jest lepsza lecz kształt toru nie pozwala na mocniejsze galopy.
Mediolan potrzebuje nowego toru i nowych torów roboczych.

Wyścigi nocne
Longchamp dokonało pierwszego eksperymentu.
Zakończył się on ogromnym sukcesem finansowym i sportowym.
Jednak w Paryżu pomysł ten minął niczym sen i nikt nie ośmielił się utrwalić go w rzeczywistym świecie.
W Mediolanie poważono się na to.
Wyścigi nocne weszły na stałe do programu.
Ciemna noc. Tylko trybuny i paddock oświetlone są reflektorami artystycznie ukrytymi wśród drzew zaczarowanego ogrodu flirtu i sportu.
Niespodziewanie, niczym w teatrze, gasną światła na widowni i z ciemności wyłania się scena.
Wielka wstęga szmaragdowego jedwabiu świeci w mroku.
To właśnie tor !
Szybki start...wyścig...finisz.
A jak konie zaakceptowały tę nowość ?
Całkiem dobrze.
Chętniej biegają nocą niż za dnia, ponieważ nie jest tak gorąco i mniej się pocą.
Na starty czeka się z reguły krócej, ponieważ starter, jeźdźcy i konie nie są rozproszeni przez
publiczność i inne obiekty, które giną w mroku. Nie widzą nic oprócz toru.
Także i czasy osiągnięte w wyścigach nocnych są często lepsze, ponieważ koń będąc bardziej skupiony nie traci niepotrzebnie swoich sił, może też lepiej skoncentrować się na walce podczas gonitwy. Być może także i powietrze nocne z wielu powodów ( to nie jest odpowiedni moment, aby o tym dyskutować ) wpływa na odtrucie organizmu, a więc wpływa także i na czas wyścigów.
We Włoszech najlepszym torem jest San Siro.
Najlepszym z towarzystw wyścigowych jest SIRE.

TURYN - MIRAFIORI

Tor wyścigowy w Turynie aż trzykrotnie zmieniał swą siedzibę.
Mirafiori jest torem wystarczająco dobrym, aby na nim sprawdzić klasę konia pozagrupowego.
Jednak rozwój także i finansowy, towarzystwa jest ograniczony przez brak wielkich torów roboczych.
Turyńczycy mają we krwi więcej zamiłowania do wyścigów niż Mediolańczycy.
Pewnego dnia w Turynie pokazano mi stary program wyścigowy, w którym znalazłem następującą notatkę :
„Sędzia na celowniku: Hr. Camillo Cavour”.
Nic mi nie wiadomo, aby we Włoszech jakiś inny sędzia na celowniku został premierem.
Po drugiej wojnie światowej konkurencja Mediolanu była bezlitosna i przytłaczająca.
Obrona Turynu niepewna i nielogiczna.
Należało wytyczyć gdzieś w lesie, nawet o dwadzieścia kilometrów od miasta, obszerne tory
robocze, aby przyciągnąć stajnie wyścigowe, albo pozostawać coraz bardziej w cieniu potężnych sąsiadów.

VARESE  I  LIVORNO

Dwa ładne nieduże tory wakacyjne, gdzie jeźdźcy a przede wszystkim uczniowie uczą się różnych sztuczek i w ogóle różnych zakazanych sposobów praktykowanych w tym zawodzie.
Te ładnie położone ukwiecone tory są przydatne i sympatyczne ale nie niezbędne.
Ich działalność powinna być wspomagana przez towarzystwa wyścigowe, ale tylko przez krótki okres, kiedy wypoczywają wskutek koniecznych prac pielęgnacyjnych główne sceny wyścigowe.
Jednoczesne mityngi w bliskich miastach oznaczają zmniejszenie wpływów ze szkodą dla podatków i dla sumy nagród.


12 < część > 14


 
Copyright 2016. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego