swiat_Tesio_Pisane w galopie_cz_4 - Stadnina Pegaz

OK
Przejdź do treści

Menu główne:

Zapraszamy Was do zapoznania się z czwartą częścią przetłumaczonej przez Małgorzatę Caprari książki autorstwa Federico Tesio pod tytułem "Pisane w galopie". Federico Tesio to legendarny włoski hodowca koni pełnej krwi, żyjący i działający w latach 1869-1954. Okrzyknięty został mianem geniusza i najlepszego hodowcy wszech czasów. Jego spuścizna hodowlana płynie we krwi niemal każdego współczesnego konia wyścigowego. Śledźcie naszą stronę, bowiem pojawiać się na niej będą kolejne odsłony twórczości tego wybitnego znawcy folblutów.

FEDERICO TESIO
Pisane w galopie
część 4

 
 
 
WIEK I WAGI

 
 
Klacze pełnej krwi nie wstępują w związki małżeńskie przed piętnastym lutego ani po połowie lipca. Ciąża klaczy trwa jedenaście miesięcy, a raczej jedenaście księżycowych miesięcy, bo konie rodzą się od stycznia do czerwca.
Jockey Club kontroluje daty.
Decyzją Jockey Clubu, w gonitwach klasycznych, konie w tym samym wieku biegną pod tą samą wagą, natomiast w gonitwach, w których spotykają się konie młodsze i starsze, te ostatnie niosą większą wagę, jako silniejsze.
Ponieważ nie sposób kalkulować wagę w zależności od dnia urodzin każdego konia, ustanowiono, że rok zaczyna się dla wszystkich koni  pierwszego stycznia, niczym dla rocznika rekrutów.
Oczywiście podczas kariery wyścigowej, w wieku dwóch lat i na początku trzeciego roku życia, konie urodzone w styczniu górują nad końmi urodzonymi w czerwcu, jako lepiej rozwinięte. Różnice te przestają być istotne w miarę jak konie zbliżają się do wieku dojrzałości.
Jeśliby, pechowo dla swego hodowcy, źrebak urodziłby się 31 grudnia, to już pierwszego stycznia miałby on rok, a więc byłby bardzo poszkodowany w stosunku do swych urzędowych „rówieśników”.
We Francji widziałem konia, który nosił imię TOOSOON (za wcześnie), a który urodził się o szóstej po południu 31 grudnia, czyli właśnie za wcześnie.
Podobno stajenny pewnego angielskiego księcia przybył do Londynu rankiem pierwszego stycznia i zawiadomił swego pana, że jedna z klaczy urodziła źrebaka o szóstej wieczorem   31 grudnia.
„- Możemy jednak oświadczyć, że urodził się dzisiaj, ponieważ tylko dwie osoby znają prawdę: Wasza Wysokość i Ja.
- Jest zatem o jedną osobę, która zna prawdę, za dużo.” - odpowiedział Jego Wysokość.
Tak więc także i ten koń został urzędowo uznany za roczniaka, choć w rzeczywistości liczył sobie zaledwie jeden dzień życia.
 
PIERWSZA KRZYWDA

Mniej więcej w wieku sześciu miesięcy źrebię zostaje odsadzone od matki. Trzeba ich umieścić daleko od siebie, aby nie mogli słyszeć rozdzierającego, przywołującego rżenia.
Jest się świadkiem prawdziwej tragedii!
Konie cierpią fizycznie i duchowo niczym człowiek, ale nie umieją płakać. Łzy w ich oczach pojawiają się jedynie wskutek zaziębienia, zatarcia czy też tkwiącego tam obcego ciała, a nie z powodu fizycznego czy duchowego cierpienia.
W przeciągu kilku dni konie uspokajają się, zapominają, a po upływie miesiąca, jeśli spotkają się przypadkiem na drodze - już się nie poznają.
 
PRZEDSZKOLE
 
Lepiej trzymać klaczki same a nie razem z ogierkami, ponieważ te ostatnie szybciej dojrzewają i nabierają „złych nawyków”.
Każda płeć ma swoje oddzielne terytorium - miejsce, gdzie się je i gdzie się bawi.
W naszym klimacie źrebięta spędzają noc pod dachem.
Uczą się nosić kantarki, a jeśli okazują się uparte, prowadzi się je w ręku, tak jak niańka prowadzi małe dziecko.
Przed końcem jesieni wszystkie źrebięta są już odsadzone od matek. Przedszkole jest wtedy   w komplecie. Powietrze jest rześkie i słońce jeszcze przygrzewa. Spadają pierwsze zeschłe liście, lecz trawa nadal jest szmaragdowa. Źrebaki łączą się w grupki i cieszą się życiem. Jeden podniósł głowę. Już się najadł i teraz pragnie się bawić. Gryzie więc lekko stojącego obok towarzysza i rzuca się do ucieczki. Wszyscy przestają jeść i zaczyna się gonitwa. Biegają  w koło po paddocku, wyciągnięte niczym konie w wyścigu. Już doszły konia pędzącego na przedzie. Jeden mija go pełnym pędem. Potem drugi. Nagle zatrzymują się i powracają do jedzenia. Dobra zabawa zawsze trwa krótko.
 
BEZLITOSNY KALENDARZ
 
Listopad przynosi mgły.
Grudzień i styczeń przynoszą mróz i śnieg.
Ludzie okrywają się kupionymi u krawca paltami. Źrebiętom rośnie sierść, za darmo sprawiają sobie wspaniałe futra. Wyglądają w nich jak niedźwiadki.
Pierwszego stycznia wszystkie kończą rok, jakikolwiek był prawdziwy dzień ich urodzin.
Ludzie przy kominku obchodzą uroczyście Boże Narodzenie i Nowy Rok.
Także i konie mają swoje święto. Siedemnastego stycznia, w dzień świętego Antoniego Opata, proboszcz przychodzi ze wsi pobłogosławić stajnie i zostawia w prezencie kilka obrazków, które przedstawiają starego pustelnika w towarzystwie prosiątka.
Zwykle Święty przychyla się do modlitw i wszyscy mieszkańcy stajni spędzają zimę spokojnie.
Tylko kilka niegroźnych ataków kaszlu, które przechodzą bez śladu w trzy dni, z pomocą pędzlowania jodyną i po dodaniu kilku kropli tego specyfiku do wody do picia.
Jednak czasami Wszechmocny Ojciec, z wiadomych tylko sobie powodów, nie przychyla się do próśb świętego i pozwala, aby pojawiła się charakterystyczna epidemia, której ofiarami są źrebięta. Aedenitis Equina, zwana potocznie „zołzami”.
Biedne maluchy gorączkują, mają opuchnięte ślinianki, cieknie im z nosa i oddychają z dużym wysiłkiem. Stoją ze zwieszoną głową, aż chce się płakać nad nimi.
Mimo izolacji chorych i intensywnych zabiegów dezynfekcyjnych, które jednak nie mogą być skuteczne, ponieważ w warunkach stajennych bardzo trudno je przeprowadzać, choroba rozszerza się coraz bardziej i ogarnia niemal wszystkie źrebaki za wyjątkiem kilku wyjątkowo odpornych sztuk.
Niektórzy doświadczeni głoszą wszem i wobec, że choroba ta wcale nie jest taka straszna, bo, jak się wyrażają, „oczyszcza krew” i konie następnie szybko odzyskują siły i rozwijają się jeszcze intensywniej niż przed chorobą.
Ja jednak wolę, aby choroba ta omijała moją stadninę.
Terapia zmienia się w zależności od epoki. Obecnie w modzie są sulfonamidy.
Moje doświadczenie jednak uczy, że najlepszymi lekami są: czystość, świeże powietrze i nieprzeładowany żołądek. Nie należy przeszkadzać dojrzewaniu wrzodów, a nacinać je dopiero wtedy, kiedy zaczynają pękać. Gorączką nie należy się przejmować. Przejdzie ona sama, gdy wypłynie cała ropa. Gdy będziemy postępować w ten sposób, choroba minie szybko, czy to z pomocą leków, czy też bez ich pomocy.

3 < część > 5
 
 
Copyright 2016. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego