swiat_Tesio_Pisane w galopie_cz_6 - Stadnina Pegaz

OK
Przejdź do treści

Menu główne:

Zapraszamy Was do zapoznania się z szóstą częścią przetłumaczonej przez Małgorzatę Caprari książki autorstwa Federico Tesio pod tytułem "Pisane w galopie". Federico Tesio to legendarny włoski hodowca koni pełnej krwi, żyjący i działający w latach 1869-1954. Okrzyknięty został mianem geniusza i najlepszego hodowcy wszech czasów. Jego spuścizna hodowlana płynie we krwi niemal każdego współczesnego konia wyścigowego. Śledźcie naszą stronę, bowiem pojawiać się na niej będą kolejne odsłony twórczości tego wybitnego znawcy folblutów.

FEDERICO TESIO
Pisane w galopie
część 6
 

 
 
MECHANIZM STAJENNY
 
Wszystkie stajnie mają ten sam mechanizm. Różnica polega jedynie na różnej jakości ich poszczególnych części składowych, tj. materiału ludzkiego i końskiego.
Sposób funkcjonowania jest zawsze ten sam.
Zimą o szóstej, latem o wpół do piątej dzwoni budzik.
Koniuszy wkracza do sypialni chłopców i przekonuje opornych o konieczności wstania zimnym prysznicem.
Chłopcy stajenni zajmują dość szczególne miejsce w ludzkim magazynie osobowości, dlatego warto poświęcić im kilka słów.
Oficjalnie we Włoszech przybrali oni dumne miano „artieri ippici” czyli uczniów jeździeckich lecz potocznie nazywa się ich zwyczajnie - chłopcy stajenni.
Wiek tych chłopców waha się od lat 12 do 60 a nawet więcej.
Rekrutują się oni z reguły z mężczyzn o słabszym rozwoju fizycznym.
Jeśli mają pecha i rosną na apollów czy atletów natychmiast tracą swą wartość.
Ledwo wybiegli z sypialni już wchodzą do boksów, „nawiązują” konie (każdy z nich ma dwa pod opieką), wyrzucają nawóz, poprawiają słomę i czekają na dalsze rozkazy.
 
Przychodzi trener.
Koniuszy mówi mu jakie są nowości.
W dużej stajni jest zawsze jakaś mało przyjemna nowina.
Jeden z koni nie wyjadł i miał atak kaszlu. Trzeba natychmiast zmierzyć mu temperaturę.
Inny ma otarcie, bo wierzgał w stronę muru. Trzeba natychmiast to zdezynfekować.
Ledwo skończy np. z tymi zabiegami, trener wydaje rozkaz:
 
- Siodłać i wyjeżdżamy.
Chłopcy śpiesznie siodłają i tranzlują. Wychodzą z boksów i wsiadają na konie.
Wszystkie stajnie posiadają na podwórzu piaskowe kółko.
Konie wychodzą na to kółko i stępują jeden za drugim w ściśle ustalonym porządku.
Klacze z tyłu, ogiery z przodu, w ten sposób, że nie mogą widzieć towarzyszek, co zapobiega niewczesnym manifestacjom uczucia.
Po dziesięciu minutach stępa, kiedy konie i jeźdźcy już się uspokoili, trener rozkazuje:
- Kłus.
To emocjonujący moment.
 
 
W kłusie widać od razu jeśli coś nie jest w porządku.
Koń, kiedy mu coś dolega, stara się oszczędzić bolącą część ciała i dlatego jego ruch nie jest w pełni zrównoważony - wykonuje pewien charakterystyczny gest, tj. opiera na ziemi dłużej zdrową kończynę a oszczędza nogę chorą.
My mówimy, że koń kuleje.
Kulawizna jest niczym cios sztyletu w serce trenera.
Jest niczym chrypka pierwszego tenora czy primadonny dla impresaria operowego.
Koń kulawy musi natychmiast być wycofany z szeregu, trzeba pobieżnie sprawdzić co jest przyczyną niedomagania i trzeba zostawić go w domu.
Są jednak konie, które po wyjściu z boksu charakteryzują się pewną sztywnością ruchów.
Mówimy, że są to konie sztywne.
Nie ma to wielkiego znaczenia, bowiem po kilku okrążeniach kłusa mięśnie się rozgrzewają
i ruch staje się normalny. "Naoliwiły się".
Po wykonaniu tych wszystkich czynności trener ze swoim plutonem opuszcza podwórko i udaje się na tor roboczy.
 
Zawód trenera jest teoretycznie jednym z tych, do którego nie jest niezbędny żaden dyplom, podobnie jak teoretycznie i prawnie nie jest potrzebny żaden dyplom, aby zostać Ministrem Oświaty.
Aby osiągnąć sukces w tej specjalności trzeba mieć wielkie doświadczenie, dużo rozsądku i wrodzoną szybkość reagowania.
Trener musi, tak jak i jego podwładni, wstawać jeszcze przed wschodem słońca i dawać lekcje od 7.00 do 11.00. Od  jedenastej może sobie pozwolić  złapać oddech popijając aperitif, później je obiad, a następnie zasypia w fotelu czytając gazety mówiące o polityce.
W dni wyścigowe nie może czytać dzienników politycznych aby ułatwić sobie drzemkę, bo musi lecieć na tor wyścigowy, aby obejrzeć egzamin któregoś ze swoich podopiecznych.
Około 17.00 wraca ponownie do stajni i poddaje wszystko gruntownej kontroli:
przede wszystkim nogi.
 
Każde grzejące miejsce i choćby ślad opuchlizny są dla niego niczym cios pałką w głowę i znakiem, że być może jakaś batalia została przegrana.
Stosuje więc konieczne środki, planuje pracę na dzień następny i prawie zawsze spóźnia się na kolację.
Ledwo skończy jeść, musi czytać dzienniki sportowe, aby poznać zapisy, tj. obsady gonitw i wagi ewentualnych konkurentów.
Studiuje programy, przygotowuje plany strategiczne i w końcu, wyczerpany, idzie na kilka godzin do łóżka, gdzie śni o swym faworycie opromienionym aureolą Derby.
 
Cała technika jego zawodu opiera się na kilku stwierdzeniach pozornie empirycznych lecz w rzeczywistości opartych na przesłankach naukowych :
 
A) Jeszcze przed rozpoczęciem treningu należy zadbać, by koń był w pełni zdrowy, a jego kształty powinny być raczej krągłe dzięki nagromadzeniu tkanki tłuszczowej.
 
B) Przekształcić wolną długotrwałą pracą tkankę tłuszczową w tkankę mięśniową, pozostawiając jednak jej niewielki zapas. Czas przeznaczony na to zmienia się w zależności od konia.
 
C) Aby osiągnąć ten cel stosuje się codzienne cantry i 1 dzień wypoczynku w tygodniu.
Słowo „Canter” w języku sportowym oznacza wolny galop.
„Canter” był to powolny ruch jakim poruszali się wsparci o kije pielgrzymi, którzy z dalekich stron udawali się do Opactwa Canterbury, aby dopełnić złożonych ślubów.
 
D) Gdy cel ten będzie osiągnięty, konie powinny zacząć poruszać się równiejszym, energicznym chodem, aby rozwinąć rytmiczną akcję i uzyskać możliwie najmniejsze zużycie energii.
 
E) Wreszcie raz czy dwa razy w tygodniu koń powinien galopować w pełni rozciągnięty, aby wyrobić sobie płuca.
W języku stajennym mówi się „przewietrzyć płuca”- złapać oddech.

- Każdy z tych poszczególnych okresów trwa różnie w zależności od konia.
Trener musi odkryć jaki to czas.
 
- Każdy koń ma swój dystans, na którym czuje się najlepiej.
Trener musi odkryć jaki to dystans.
 
- Między dwoma ostrymi galopami jest konieczny okres wypoczynku, inny dla każdego konia.
Trener musi odkryć jaki to okres.
 
- Każda maszyna parowa wymaga danej ilości i typu paliwa aby osiągnąć maksymalną   wydajność. Tak też i koń potrzebuje odpowiedniej ilości i typu pożywienia aby osiągnąć ten sam cel.
Trener musi odkryć także i to.
 
- Jak każda maszyna ma pewien limit wytrzymałości swej konstrukcji, tak każdy koń ma swój limit wytrzymałości organizmu.
Trener musi odkryć ten limit.
 
 
Jednym słowem trener musi  nieprzerwanie obserwować, interpretować i natychmiast decydować.
Musi on jednak przede wszystkim eksperymentować.
I musi w końcu poddać swoją końską maszynę próbie wagi i dystansu, i ta operacja nosi miano: Trial.

 
 
PIERWSZY EGZAMIN
 
 
Zwykle  w drugiej dekadzie grudnia tory są jeszcze w niezłym stanie i roczniaki znajdują się w mniej więcej jednakowej kondycji.
Można więc poddać je pierwszemu sprawdzianowi.
Dla trenera jest to zawsze Wielki Dzień, ma bowiem nadzieję, że odkryje jakiś talent.
Nowi rekruci próbują swych sił w grupach po 5-6 koni na dystansie 600m.
Serce bije mocno.
Ruszyli!
Kto prowadzi?
Już są! Przybywają!
Mijają celownik!
Jeśli żaden nie wysunął się łatwo na front znaczy to, że są to miernoty albo przynajmniej konie
 
przeciętne, ponieważ konie wybitne nie rodzą się całymi stadami.
Po dwóch tygodniach przeprowadza się kolejny sprawdzian próbując razem zwycięzców poszczególnych grup.
Koń, który zwycięży, z reguły okaże się dobrym koniem albo przynajmniej koniem szybko dojrzewającym, który będzie mógł zwyciężyć w jednym z pierwszych wyścigów.
 
Wiosną próbuje się dwulatki na dystansie 1000m i trzylatki na dystansie 1500m, pod wagą odpowiednią do wieku, razem z koniem starszym w niezłej formie.
Jeśli koń starszy zostanie łatwo pokonany, można mieć nadzieję na udział w gonitwach klasycznych.
 
Trener podczas tych doświadczeń doznaje podobnych emocji  co naukowiec, który w laboratorium fizycznym lub chemicznym, czeka na wynik eksperymentu, który ma potwierdzić jego przewidywania.
Dżokeje wyrażają swoje opinie i nawet chłopcy stajenni dyskutują zawzięcie, zapominając na moment o różnicach klasy.
 
5 < część > 7
 
 
Copyright 2016. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego